Jeszcze kilka lat temu, gdy nie dało się uratować zęba, jedynym rozwiązaniem była ruchoma proteza.
-Pamiętam czasy, gdy osoby około pięćdziesiątki miały tylko po kilka własnych zębów- mówi doktor Hieronim Kasprzak, stomatolog. – Wtedy jedynym sposobem, aby ładnie wyglądać i oczywiście nie mieć problemów z jedzeniem, była proteza szczęki. Niewygodna, wyjmowana na noc. Dzisiaj w tym wieku mamy często nawet wszystkie własne zęby, bo dbamy o nie i jednocześnie postęp w stomatologii umożliwia nam ratowanie zęba, który jeszcze kilka lat temu nadawałby się tylko do usunięcia.
Ale też zmieniły się sposoby na uzupełnianie ubytków, jeśli już do ekstrakcji zęba doszło- tłumaczy doktor Kasprzak.
Niestety, większość implantów stosowanych w takich wypadkach ma wady. Najczęściej jest to długi czas, który mija od zainstalowania implantu w kości, do momentu odbudowania na tym rusztowaniu nowego zęba. Muszą one mieć czas, aby wrosnąć w kość. Zazwyczaj są to trzy miesiące, ale są implanty, które potrzebują nawet pół roku. To trudny okres dla pacjenta. Dlatego rozwiązaniem okazał się sposób zakładania implantów, który został wynaleziony we Włoszech przez Garbaccia.
-Polecam je każdemu- mówi doktor Kasprzak- to zupełnie inny rodzaj protez. Po pierwsze można od razu, po wyjściu z gabinetu jeść. Ale zacznę od samego początku. Najważniejsze jest, że wstawiamy je od razu po usunięciu zęba. Odczekujemy tylko kilka dni, aby rana się zagoiła. Wtedy wstawiamy implant. Są one cienkie, ale wytrzymałe, więc nie musimy mocno rozwiercać kości. Instalujemy implant i od razu budujemy na nim ząb. Jednak należy pamiętać, że nie zawsze każdy pacjent może z tej metody skorzystać. Jak kości są słabe, cienkie i mają małą gęstość, nie da się wstawić takiego implantu- dodaje stomatolog. Implanty te nie muszą wrastać w kości, jak te, które są oferowane dzisiaj przez większość gabinetów stomatologicznych. To zupełnie nowa metoda uzupełniania ubytków. Stomatolog wwierca się w kość i w niej instaluje implant. Najpierw przewierca się przez twardą część kości, później przez jej część gąbczastą, a na końcu umocowuje implant w ostatniej twardej części kości szczęki. Dlatego nie trzeba czekać na zrośnięcie się implantu z kością i od razu można wykonywać dalsze części zabiegu, których efektem końcowym jest nowy, zdolny do gryzienia, ząb.
-Wiercenie w kościach szczęki nie boli- uspokaja specjalista.- Zabieg jest wykonywany w znieczuleniu miejscowym i jest ono potrzebne tylko w momencie wwiercania się w pierwszą warstwę kości. W środku kość nie jest unerwiona, więc pacjent nie odczuwa w ogóle bólu w czasie zakładania implantu. Może tylko czuć lekki dyskomfort- dodaje doktor Kasprzak.